Na Kujawach w zaroślach przy drodze ukrywa się zapomniany, zabytkowy piec kręgowy „Hoffman”, dawnymi czasy służący do wypalania cegieł. Nazwa pieca pochodzi od niemieckiego budowniczego Eduarda Hoffmanna, który to w roku 1858 opatentował taki piec. Jego wynalazek zrewolucjonizował przemysł ceglany w XIX wieku. O tym konkretnym piecu internet dosłownie milczy i nikt nic o nim nie wie.

Rewolucyjny wynalazek, czyli Hoffman
Jak wspominałem we wstępie, piec taki wynalazł i opatentował pan Hofman w 1858 roku. Początkowo miał służyć tylko do wypału cegieł ceramicznych. Lecz w 1868 roku Humphrey Chamberlain stwierdził, że warto je stosować także do wypału gipsu i wapna. Mimo to jednak wszystkie piece tego typu nazywano od nazwiska twórcy, czyli „Hoffman”.
Pierwszy piec tego typu na terenie dzisiejszej Polski uruchomiono w 1889 roku na Kujawach (ale nie jest to ten, którego zdjęcia zdobią ten wpis).
Tego typu piece działały do połowy XX wieku, na skutek postępu zaczęły wychodzić z użycia. W Polsce obecnie pracuje około 100 pieców typu Hofman. Pracują one w starszych zakładach ceramicznych lub manufakturach cegieł, w branży wapienniczej zostały wyparte.
Jak głosi nagłówek tego akapitu, wynalazek był dość rewolucyjny. Piece tego typu zapewniały wyroby dobrej i stałej jakości, podczas gdy wyroby wypalane we wcześniej używanych piecach jednokomorowych były różne przy każdym wypalaniu. Ponadto piece Hoffman działały praktycznie 24h /dobę, co znacząco podniosło wolumen produkcji. Decydującą przewagą Hoffmana jest brak potrzeby wygaszania pieca w celu załadunku i rozładunku jak w piecach jednokomorowych. W piecu pana Eduarda ogień krąży w pierścieniu i prawie nigdy go nie wygaszano. O czym warto wspomnieć to fakt, że ich wynalazca Eduard Hoffmann zaprojektował swój wynalazek na planie koła. Dopiero po wydłużeniu kanału ogniowego i zaczęciu budowania pieców na owalnym planie zwiększyły swoją wydajność do około dwóch milionów cegieł rocznie (oczywiście w zależności od ilości komór pieca).

Piec Hoffman składa się...
Najważniejszym elementem pieca jest kanał ogniowy, czyli wykonana z cegły, spłaszczona elipsa składająca się z od 12 do 36 „komór”. W każdej komorze można oddzielnie podtrzymywać ogień, i to w nich umieszcza się artykuły do wypalenia.

Co warto zaznaczyć to fakt, że podział ten nie jest widoczny w konstrukcji pieca, a o liczbie komór świadczy liczba „furt” (wejść do kanałów ogniowych) pieca. Furty znajdują się w zewnętrznej ścianie pieca zwanej obmurzem. Za ich pomocą opróżniano i napełniano komorę materiałem do wypalenia. Na komorę przypada także jeden dymnik odprowadzający spaliny, są one rozmieszczone przy podstawie pieca w jego ścianie środkowej, oraz na łukach w ścianie zewnętrznej. Wszystkie dymniki połączono jednym kanałem dymnym prowadzącym do komina. Poszczególne dymniki włącza się do obiegu spalin za pomocą umieszczonym na stropie zaworów dzwonowych.
Po zapełnieniu danej komory wejście do niej było zamurowywane, a przez otwory w stropie wprowadzano potrzebne to wypału paliwo (węgiel, lub koks).
Kanał ogniowy pieca jest sklepiony półkoliście, najczęściej posiada wymiary od 3 do 5 metrów szerokości i od 2 do 2,8 metrów wysokości. Wyższych kanałów nie budowano z uwagi na ograniczoną wytrzymałość wsadu pieca, układanego piętrowo. Długość kanału wynosi w zależności od pieca i założonej wydajności od 60 do nawet 200 metrów, budowano go z cegły w wypadku temperatury wypalania poniżej 1100 stopni, przy wyższych temperaturach konieczne jest stosowanie okładziny w ogniotrwałego materiału, np. cegły szamotowej.
Zewnętrzna ściana pieca zwana murem oporowym, w górnej części przechyla w stronę kanału ogniowego ok. 1 m od pionu podstawy. Przechylenie to ma na celu zapobieganie parciu ognia na ściany zewnętrzne. Ponadto ściany wewnętrzne i zewnętrzne nie łączą się ze sobą, a jedynie przylegają. Tworzy to szczeliny dylatacyjne, umożliwia to pracę ścian pieca na skutek rozszerzalności termicznej materiałów.

Zasada działania
Działanie pieca kręgowego „Hoffman” opiera się na cyklicznym przechodzeniu ognia poprzez całą długość pieca. Ogień przechodzi z komory do komory, kiedy w jednej z nich po wypaleniu cegieł ogień gaśnie, do następnej komory doprowadza się paliwo, zaczyna się w niej wypalanie, i tak dalej dookoła pieca. W międzyczasie wypalone cegły się wyjmuje, a na ich miejsce ustawia się kolejne cegły do wypalenia. Ogień przechodzi cały piec w czasie od 1 do 2 tygodni w zależności od pieca i innych parametrów. Jedną z wielu zalet tego pieca jest cyrkulacja powietrza, przed dotarciem do komory spalania. Świeże powietrze najpierw przechodzi przez jeszcze gorące cegły, studząc te cegły i samemu się ogrzewając. W drugą stronę działa to podobnie, czyli gorące powietrze ze świeżo wypalonych cegieł przechodzi przez cegły mające dopiero być wypalane, wstępnie je ogrzewając.

Żyjące produkty
Cegły wypalane w piecu kręgowym „Hoffman” na skutek zróżnicowania temperatur w strefie ogniowej, mają zróżnicowaną kolorystykę od jasnoczerwonej do wiśniowo-fioletowej. Odbiorcy tych cegieł podkreślają, że mury wybudowane z takich cegieł „żyją”. Zróżnicowanie tej temperatury wynika z półokrągłych sklepień pieca. Komorę pieca zastawia się materiałem tak, aby pozostawić kanały na wędrówkę ognia i dymu. Przez to niemożliwe jest uzyskanie w całym piecu idealnie jednakowych warunków wypału. W każdym punkcie pieca temperatura się różni, a co za tym idzie cegły mają trochę inne właściwości. Ta właściwość pieca jest też jedną z jego wad.
Źródło planu: ceramikapogranicza.eu
WOW. Nie miałem pojęcia o istnieniu takiego rodzaju pieca. Wynalazek jak na tamte czasy musiał robić wrażenie, nawet teraz robi bardzo duże. Wydaje mi się, że poznałem już prawie wszystko co wymyślił człowiek, a jednak zawsze znajdzie się coś, co burzy moje przekonanie. I bardzo dobrze.
Na swoje szczęście większość dokumentów miałem bezpiecznie zarchiwizowane. Odzyskanie pozostałych nie było aż tak palącą potrzebą.
A dziękuję 🙂 Początkowo myślałem, że mój blog będzie miał może parę lat maksymalnie. A dziś widzę, że to jednak wciąga.
Pozdrawiam!
Sam o czymś takim nie miałem pojęcia, dowiedziałem się jak szukałem o nim materiałów, a znalazłem po drodze przypadkiem.
Wciąga, sam się o tym przekonałem i życzę sobie takiej wytrwałości oraz wystarczającej ilości miejsc do opisywania :).
Pozdrawiam!
Fiu, fiu. Wychodzi na to, że zawsze można się czegoś dowiedzieć ciekawego w ramach np. bloga swojego.
Jeszcze czas jest potrzebny do pisania intensywnego. 🙂
Zgadzam się, na ścianie u siebie nawet bym reprodukcji nie chciał. Beksiński jest dobry w Muzeum w Sanoku.
Pozdrawiam!
W tej książce pana Orbitowskiego to taki smak właściwie te paranormalne elementy. Są też dobre opisy realistyczne jak i te historyczne nawiązania pewnego rodzaju.
Pozdrawiam!
Właśnie gdy autor zawiera w swojej książce takie historyczne nawiązania to według mnie książka jest najciekawsza, jest umocowana w rzeczywistości.
Zapraszamy do nas do Cegielni Hoffmanowskiej w Kraśniku, nasz piec kręgowy wciąż działa i wypala świetne cegły, które ręcznie formujemy od prawie 100 lat 🧡 Można obejrzec taki piec wzdłuż i wszerz 🧡
Mieszkałem od urodzenia 200 m od cegielni Mycielskiego, po wojnie cegielnia „Górka” w Trzebini. Jako 10-14 letni chłopiec łazikowałem po cegielni i po piecu Hofmana, gdzie piecowym był ojciec mojego kolegi z ławy szkolnej pan Paweł Jędrzejczyk. Pozwoliłem sobie zamieścić zapamiętany opis pieca.
Opis pieca cegielni
Piec był potężną, masywną budowlą z cegły na planie prostokąta z zaokrąglonymi rogami. Po wschodniej stronie pieca był okrągły, wybudowany z cegły i co kilka metrów opasany stalowymi pierścieniami, wysoki na ok. 50 m komin. Piec mieścił się wewnątrz dużego, dwupiętrowego budynku z cegły. Na ścianie południowej od ulicy było 8 lub 9 drzwi do wywozu cegły na plac, na piętrze nad piecem 32 okna. Pierwsze piętro przykryte było częściowo krótkim ok. 2 m pochyłym dachem. Dalej była drewniana ściana suszarni cegły na drugim piętrze z 32 małymi okienkami. Wszystko nakryte dwuspadowym lekko pochylonym dachem. Suszarnię cegły nad piecem przebudowano i nakryto nowym dachem w latach 70-tych. Ściany pieca były przechylone w kierunku na piec o jakieś 15 stopni. Między ścianami pieca a ścianami budynku były korytarze szerokości ok. 3m. W korytarzach ułożony był tor 600 mm, zalany betonem 2-3 cm poniżej główki szyny. Do zmiany kierunku jazdy wózków po torach służyły obrotnice, nazywane przez pracowników „walcami”. Była to gruba, stalowa, okrągła blacha, osadzona na osi, na skrzyżowaniu torów. Wjeżdżało się na nią wózkiem i wózek wraz z blachą obracało o 90 stopni. Wpychało się wózek na tor prostopadły i kontynuowało jazdę. W ten sposób można było objechać wózkiem piec dookoła. Obrotnice były w korytarzach przy narożach budynku. W korytarzu po zachodniej stronie pieca było ich więcej – dodatkowe do windy, do hali ceglarek. W wschodniej ścianie budynku pieca były szerokie drzwi wjazdowe do korytarzy. Można było wjechać furmanką, średnimi samochodami, takimi jak wówczas były tj. Lublin, Star, GAZ, ZiS. Większy samochód np. Żubr już się nie mieścił.
Wzdłuż długich korytarzy po stronie południowej (od strony placu) i północnej (od strony wyrobiska) były co kilka metrów wejścia do komór wypałowych. W grubym przynajmniej na 1 m murze, szerokie na ok. 1,5 m, półokrągło sklepione. Komory były szerokie ok.5 m i ok. 8 m długie. Były także półokrągło sklepione. W szczycie sklepienia było kilka okrągłych otworów średnicy 0,2 – 0,3 m, przez które z piętra pieca podczas wypału wsypywany był węgiel. Ściana komory naprzeciw wejścia łączyła się z kanałem prowadzącym do komina. Po załadowaniu wysuszonej cegły do komory wejście zamurowywano. U dołu w murze zostawiano cztery otwory o średnicy 10- 15 cm zaślepione drewnianymi kołkami i obsypane piaskiem. W czasie wypału piecowy odtykał, zatykał te otwory, zwiększając lub zmniejszając dopływ powietrza do komory. Po wypaleniu cegły rozbijano mur zamykający wejście do komory i wywożono jeszcze ciepłe specjalną taczką dwukółką na plac. Tam układano je w tzw. koziołki. Koziołek składał się z 200 szt. cegły ułożonych z przewiązaniem. Cegły układało się wozówką góra-dół, blatem do siebie.
Przy wschodniej ścianie budynku były stalowe schodki do wejścia na piętro pieca i drewniana z dwoma podestami pochylnia, którą taczkami wożono na piętro miał węglowy. Pryzmy miału były na wprost wschodniej ściany budynku pieca. Pomocnik piecowego, zazwyczaj młody i silny mężczyzna, woził miał taczkami i wysypywał na piętrze niedaleko komina, nad korytarzem parteru, tworząc ok. 3 tonowy zapas. Dopiero gdzieś ok. 1970 roku wybito otwór w ścianie i zastosowano podajnik taśmowy.
Na piętrze pieca w południowo-wschodnim rogu budynku była dyżurka piecowego. Stały w niej stary stół, krzesło i ława. Była szafka na ubranie, telefon, zegar ścienny i specjalny zegar z kilkoma kolorowymi wskazówkami i przyciskami. Zegar ten regulował i nadzorował pracę piecowego. Piecowy wg wskazań zegara sypał do otworów w stropie komór wypałowych odmierzone porcje miału węglowego i po wykonaniu naciskał przyciski. Gdy tego nie zrobił uruchamiała się syrena i czerwone światło na południowej ścianie budynku. Wtedy do piecowego telefonował, przychodził, kierownik lub stróż, wiadomo po co. Do odmierzania porcji miału służył przyrząd podobny do kawałka 0,5 – 0,6 m blaszanej rynny z uchem pośrodku. Napełniało się go z naddatkiem miałem, podnoszono do góry za ucho. Nadmiar miału obsypywał się. To co zostało, było odmierzoną porcją. Otwory zasypowe zatkane były ciężkimi żeliwnymi korkami wyciąganymi i wkładanymi do otworu zasypowego za pomocą metalowego haka z drewnianą rękojeścią. Pamiętam, że piecowi podgrzewali sobie zupę, kompot lub herbatę, stawiając garnek na takim korku. Na najwyższym piętrze nad piecem była suszarnia cegły. Tam suszono cegłę późną jesienią, zimą i wczesną wiosną w ciepłym powietrzu unoszącym się w górę znad nagrzanego pieca. Strop nad piecem był ażurowy i przez liczne, długie a wąskie, ok. 5 cm szczeliny między drewnianymi belkami położonymi na solidnych stalowych legarach, przechodziło nagrzane powietrze. Mokre cegły mogły być suszone w szopach tylko przy temperaturach dodatnich. W ujemnych woda w mokrej cegle zamarzała i rozsadzała ją na proszek. Po zachodniej stronie pieca była winda. Wywożono nią wózki z mokrą cegłą do suszarni nad piecem, a wysuszoną opuszczano i wywożono do szop lub do pieca. Klatka windy była przejezdna. Można było przejechać wózkiem przez opuszczoną klatkę do hali ceglarek na parterze budynku. O ile dobrze pamiętam w hali były dwie ceglarki z dwoma ustnikami. Obok nich były tory 600 mm, na zakończeniu których był podest z grubych blach. Wjeżdżając pustym wózkiem na podest i odpowiednio nim manewrując, można było wepchać go na tor pod dowolny ustnik – gdzie akurat był potrzebny. Cztery pracownice odbierały cegły z ceglarki i ładowały na wózki stojące po obu jej stronach. Po załadowaniu przepychano wózki torami do windy lub na zewnątrz hali i dalej do szop. Wózki do przewozu cegły miały koła i podwozie identyczne jak klasyczna drzewiarka (suka) z kopalni węgla. Zamiast tzw. kłonic były wygięte rury, do których przymocowane było 5 albo 6 blatów z desek obrzeżonych kątownikiem stalowym, na których układało się cegły wozówką góra-dół. Na piętrze nad halą był kołowrót, którym wyciągano po pochylni wózki (koleby) z gliną i piaskiem z pierwszego poziomu wyrobiska. Były tam też maszyny do mieszania gliny z piaskiem, parzenia gorącą parą wodną, walcowania i ugniatania na plastyczną masę tzw. kołotok. Stamtąd masa była podawana do ceglarek. Za zachodnią ścianą hali zaczynał się węższy i niższy budynek, gdzie mieścił się warsztat i kotłownia. W warsztacie, jak w warsztacie. Stół ślusarski, spawarka, butle z tlenem i acetylenem, szlifierka i o ile dobrze pamiętam to chyba jeszcze tokarka i piła mechaniczna. Na piętrze nad warsztatem było pomieszczenie socjalne z stołem i ławami, gdzie w 15 minutowej przerwie w pracy, można było usiąść i zjeść przyniesione z domu kanapki. W kotłowni stał kocioł opalany miałem węglowym o wymiarach zbliżonych do zbiornika, cysterny używanej dzisiaj do przewozu paliw po drogach. Może trochę krótszy. Nad kotłownią górował komin wysoki na 2/3 komina pieca. Na dachu był gwizdek parowy, który gwizdał głośno o godz. 14-tej.
Bardzo dziękuję za interesujący, szczegółowy opis.