Wiele ludzi uważa, że u nich w okolicy nie ma nic ciekawego, oraz nic historycznie ciekawego się u nich nie działo. I może mają rację, a może tylko tak uważają, bo wystarczająco się okolicą nie interesowali?
Otóż nic bardziej mylnego jak rzecze słynny cytat.
Albowiem przez Sartowice przechodzi historia.
Albowiem przez Sartowice, czyli kolejną zwykłą wieś w Kujawsko-Pomorskim przechodzi wątek wielkiej historii. Historii, która zatrząsnęła prawie całym światem. Mianowice historia Adolfa Hitlera i nieudanego zamachu na niego w Wilczym Szańcu. Dokładnie ogniwami, przez które ta historia przechodzi jest Ulrich Wilhelm Graf Schwerin von Schwanenfeld, czyli jeden z zamachowców, oraz członek rodziny jednych z właścicieli dworu.
Czaszka św.Barbary
Wiekiem XIII w Sartowicach znajdował się warowny gród, o który staczane było wiele walk. W nocy z 3 na 4 grudnia roku 1242, a więc w wigilię św. Barbary oddział krzyżacki pod wodzą Teodoryka z Bernheim sforsował Wisłę i podszedł pod gród, kradnąc przechowywaną w nim cenną relikwię, mianowicie czaszkę św. Barbary. Czaszka razem z Krzyżakami zawędrowała do Starogrodu.
Czasy przed Ernestem, czasy po Erneście
Rokiem 1792 Ernest Sartorius von Schwanenfeld wychodzi z inicjatywą postawienia w Sartowicach dworu. Stawia go na pozostałościach gotyckiego dworku spalonego w 1750 roku. Z ognia ocalały jedynie piwnice i trochę murów przyziemia. Zostały one przez Ernesta wykorzystane przy budowie nowego dworu.
Przed czasami Ernesta wieś Sartowice należała do szeregu rodzin szlacheckich, czyli kolejno Czapskich, Bąkowskich oraz Potockich. Po panowaniu Schwanenfeldów Sartowice przeszły pod władanie rodziny von Schwerin. Członek tejże rodziny, a dokładniej wspomniany wcześniej Ulrich Wilhelm Graf Schwerin von Schwanenfeld dwudziestego lipca 1944 brał udział w nieudanym zamachu na Hitlera, skutkiem czego prawie cała jego rodzina została przez niemców wymordowana. Tutaj można poczytać więcej o zamachu.
Na początku był... gotycki dwór w Sartowicach
Jak wspominałem we wstępie, dwór w Sartowicach powstał w 1792 roku na miejscu spalonego w 1750 roku dworu gotyckiego. W międzyczasie pałac przechodził kilkukrotne przebudowy.
Następna historyczna wzmianka o nim pochodzi z 1945 roku, kiedy to na terenie dworku przez 2 lata funkcjonował dom wypoczynkowy dla funkcjonariuszy sb. Po tym jak sb skończyło wypoczywać, w dworku rozgościł się należący do PGR-Rulewo zakład rolny. Wtedy w pałacowych komnatach rozmieszczono biura, oraz mieszkania dla pracowników tegoż PGR-u. Natomiast w najbardziej reprezentatywnym salonie umieszczono klub rolnika.
Z należących do dawnego majątku budynków gospodarczych nie zachował się żaden, zostały one rozebrane w 1945 roku. Podobny los spotkał nazywaną przez właścicieli „małym pałacem” rządcówkę. Została ona spalona i rozebrana przez rosjan, jej gruzy zostały zepchnięte z urwiska do Wisły.
Dewastacja zwane remontem
W roku 1963 przeprowadzono „remont” dworku w Sartowicach. Podczas tego „remontu” zniszczono wszelkie ozdoby i detale, rozebrano frontowy portyk. Przebudowano również układ wnętrz. Skutkiem tych działań zniszczono amfiladę (jest to szereg pomieszczeń (pokoi, sal) połączonych ze sobą drzwiami umieszczonymi w jednej linii) pomieszczeń na parterze dworku.
Kiedy PGR upadały, to ten w Rucewie poszedł w ślady reszty, a więc sartowicki dwór stracił właścicieli. Od tego czasu przez 13 stał opuszczony. W 2003 roku zespół pałacowo-parkowy w Sartowicach należy do firmy tekstylnej CMT Spółka z o.o. z Bydgoszczy. Firma ta planowała stworzyć tu centrum hotelowo-wypoczynkowe.
I tym sposobem dochodzimy do dnia dzisiejszego gdy dwór w Sartowicach stoi samotnie, a remont raczej utkną w miejscu. Teraz niszczeje i niczym nie przypomina o swojej dawnej 200-letniej świetności.
Nadwiślańska rezydencja, czyli architektura i położenie
Ceglana, piętrowa rezydencja jest w całości podpiwniczona. Piwnice częściowo posiadają sklepienia kolebkowo-krzyżowe z lunetami. Cały obiekt powstał na planie prostokąta, na ceglanej podmurówce. Jest on przykryty czterospadowym dachem z powiekowymi oknami.
W dawnych czasach świetności pałacu główne wejście było ukryte w kolumnowym portyku, był on zwieńczony niskim przyczółkiem, portyk ten zniszczono w 1963 roku. Na osi ogrodowej elewacji pałacu znajduje się mały taras poprzedzony schodami, wraz z czterokolumnowym toskańskim portykiem, który to dźwiga daszek pierwszego piętra. Całość jest zwieńczona trójkątnym szczytem.
Dawną rezydencję przykrywa dawniej kryty dachówką, a teraz blaszany czterospadowy dach.
Obok dworu znajduje się neorenesansowa kaplica grobowa z II poł XIX wieku. Widnieją na niej dwa herby, czyli rodziny Schwerin z łabędziem oraz Schwanenfeld z małą kurką. Po wojnie grobowce zostały ukryte pod podłogą kaplicy i zalane cementem. Co ciekawe w czasie II wojny światowej chroniła się tam ludność cywilna, o czym świadczą dziury po kulach w drzwiach do kaplicy (przez które próbowałem zrobić zdjęcie wnętrza).
Przypałacowy park
Opisywany dwór sąsiaduje z parkiem w stylu angielskim o powierzchni 5.5 ha. Powstał on na przełomie XVIII i XIX wieku według pomysłu irlandzkiego projektanta Dionizego Mc Claira. Park ten był jednym z najpiękniejszych w województwie pomorskim, na jego terenie znajdowały się oranżeria, bażanciarnia oraz zwierzyniec, oraz stawy pełne ptactwa. Parku pilnował ogrodnik, wpuszczał on na jego teren turystów, oraz pobierał symboliczną, 1-groszową opłatę.
Park poza swoją wartością przyrodniczą słynie też ze stromego urwiska, zwanego urwiskiem Krystyny. Było ono tak nazywane z powodu nieszczęśliwie zakochanej Krystyny, która się z niego rzuciła, przynajmniej tak głosi ludowe podanie. Tutaj można poczytać o parku więcej.
W parku znajduje się także nazwany imieniem von Schwerina dąb.